środa, 14 września 2016

Torebka

Dzisiaj chcę pochwalić się moją nową torebką. Mam ją już chwilę i zdążyłam sprawdzić ją w kilku sytuacjach i uważam, że jest bardzo praktyczna. Ale najważniejsze, że jest piękna. 
Od bardzo dawna podziwiałam różne produkty marki Desigual, ale zawsze miałam problem żeby zdecydować się na jakąś rzecz od nich. Zawsze podobało mi się zbyt wiele na raz, a ponieważ ceny tych produktów są dość wysokie, to nie mogłam sobie pozwolić na kupno kilku na raz. 
W końcu zdecydowałam się kupić torebkę i nie żałuję, Jest piękna. W dodatku przy okazji zamówiłam też drugą, mniejszą torebkę w prezencie dla siostry. I ona też jest bardzo zadowolona. Cieszy mnie t

Moja ślicznotka ;)


Cacuszko sprezentowane Siostrze.

poniedziałek, 12 września 2016

Robótki ręczne

Próbuję zrobić serwetę na szydełku, ale chyba mi nie wychodzi. Trzymam się dokładnie wzoru, a i tak zamiast równej serwety, wychodzi mi "falbanka".  Denerwuje mnie to strasznie i mam ochotę rzucać czym popadnie. Na szczęście hamuje mnie fakt, że jest późno i wszyscy dookoła śpią - szczególnie jeden pracuś, który od kilku tygodni pracuje po dwanaście godzin.

Moje doświadczenia z serwetami nie są najlepsze. Jakoś nigdy się nie lubiłyśmy... Zawsze wychodziły mi albo "kapelusze", albo "falbanki". Największa udana serwetka w moim wykonaniu, miała może z 20 cm średnicy. Bardzo długo omijałam więc wszelkiego rodzaju serwetki i obrusiki szerokim łukiem. Aż do dzisiaj.

Spodobał mi się wzór w gazetce i bardzo chciałam spróbować. Miała to być niewielka, a przez to niezbyt czasochłonna - po prostu idealna dla mnie serwetka. A tymczasem nie wychodzi. Prułam ją już dwa razy i zaczynam tracić cierpliwość. Jedyna nadzieja w mojej mamie. Mam nadzieję, że ona coś na to poradzi. Jej oko i zmysł robótkowy są niezawodne.


Początki były obiecujące.


Reszta już nie tak bardzo...

wtorek, 6 września 2016

Obraz

Po długiej przerwie wracam na bloga. Dużo u mnie się zmieniło. Bardzo zaniedbałam swoje pasje, lecz wreszcie powiedziałam sobie DOŚĆ! Wzięłam się w garść i postanowiłam zadbać tylko o siebie. W końcu mój świat kręci się wokół mnie, więc dlaczego miałabym sobie odmawiać przyjemności i nie robić tego co lubię...? 
Dlatego ostatnio wywróciłam swoje życie do góry nogami. Rzuciłam pracę i zaczęłam szukać nowej, wróciłam do malowania i rysowania, zaczęłam intensywnie uczyć się języka koreańskiego i odkładać pieniądze na wymarzoną podróż na drugi koniec świata. 
Wielką frajdę sprawiło mi rysowanie koreańskiego smoka. Rysunek miał mnie nastrajać pozytywnie i właśnie to robi. Zawisł w miejscu, w którym mogę go łatwo zobaczyć. Przez co każdego ranka patrzę na niego i powtarzam sobie tak popularne w Korei słowo: "FIGHTING!!"

piątek, 11 stycznia 2013

Szal cz.2

  Praca nad szalem trwała dość krótko. Mimo to przeleżał parę dni w częściach, ponieważ nie miałam weny, żeby go zeszyć. (Na szczęście zdążyłam przed wyjazdem na święta) Chciałam, żeby wyglądał jak najpodobniej do tego ze zdjęcia z poprzedniego posta. Jednak nie jest identyczny.

  Najpierw zrobiłam cztery odrębne "szaliki" o długości ok 30% większej niż planowany obwód szalika. Jeden wzorem ściągaczowym, jeden wzorem karbowanym i dwa warkoczem. Następnie poprzeplatałam je ze sobą i pozszywałam tak, aby zachowały kształt i nie zmieniały pozycji.

  Myślę, że efekt jest dość ciekawy i przyjemny. Ale to już sami oceńcie.



fot. Ardath


środa, 7 listopada 2012

Szal

  W mojej szafie znajduje się sporo swetrów robionych ręcznie na drutach. Najpiękniejsze robi moja mama. Ja też czasem dziergam, ale do jej wprawy jeszcze wiele mi brakuje. :D Jakiś czas temu zaczęłam robić komin dla siebie, ale nie bardzo mi się podobał i jakoś szybko straciłam do niego serce. Dlatego dzisiaj go sprułam i postanowiłam poszukać innego wzoru. I bardzo dobrze, bo znalazłam niesamowita inspirację z jakiejś rosyjskiej strony.


  Piękny, prawda? Zdecydowałam, że spróbuję zrobić podobny. Mam nadzieję, że mi się uda. Trzymajcie kciuki :)

środa, 19 września 2012

Obraz na finiszu

  Trochę mi to zajęło, ale efekt końcowy jest niezły. Myślę, że z czasem będzie jeszcze lepiej :) Obraz czeka na werniks, którego jeszcze nie kupiłam i zawiśnie na ścianie.


sobota, 18 sierpnia 2012

Akryle i pierwszy prawdziwy obraz.

  Malowanie farbami akrylowymi jest dla mnie połączeniem sztuki malowania farbami olejnymi i plakatowymi. Nie nastręcza dużej trudności. Jednak jest to mój pierwszy raz z podobraziem z płótna. Kupiłam takie, żeby było w sam raz. Nie chciałam ani zbyt dużego, ani zbyt małego, dlatego wybrałam podobrazie w rozmiarze 40x60 cm. Nie bez znaczenia była tez kwestia ekonomiczna -  nie chciałam stracić zbyt wiele pieniędzy, gdyby okazało się to wielkim niewypałem.

  Obraz jest luźną interpretacją obrazu, który koleżanka zauważyła kiedyś na allegro. Nazwiska autora niestety nie znam. W tej chwili jestem w trakcie malowania pierwszych elementów. Na razie na płótnie swoje życie rozpoczyna pewna kobieta... Nie jestem jeszcze pewna, czy tak samo będzie wyglądać gdy skończę :D



  Nie posiadam sztalugi, dlatego rozłożyłam się na krześle. Ale jak dobrze pójdzie, to może się dorobię jakiejś fajnej  :)

piątek, 10 sierpnia 2012

Świątynia Tosho-Gu

  Kolejny rysunek wykonałam pastelami olejnymi. W ten sposób odkryłam, że nienawidzę pasteli olejnych. Rysuje mi się nimi okropnie, efekt jest taki sobie, a moje ręce i paznokcie ciężko to odchorowały ;) Mimo wszystko nie wyrzucę tego rysunku. Tematem jest Świątynia Tosho-Gu, a dokładniej fragment jej ściany. Wyszło miło i kolorowo, ale nie do końca tak jak chciałam.



Maski weneckie

  Pierwszy rysunek był tylko na próbę, ale jako motyw wybrałam weneckie maski. Nie umiem rysować z wyobraźni więc wykorzystałam zdjęcie z internetu. Wydało mi się prześliczne. Końcowy efekt przerósł moje oczekiwania. mimo to, rysunek nie w pełni mnie zadowala. Nie wiedziałam, że najjaśniejsza kredka z sepii jest z większym dodatkiem wosku, dlatego po zrobieniu cieni, na wachlarzu nie wyszła mi czarna koronka. :/ Co ciekawe maski weneckie zyskały uznanie w oczach mojej siostry i szwagra, więc rysunek pojechał z nimi do Warszawy.



Moje pasje

  Bardzo długo marzyłam o tym, aby realizować swoje pasje artystyczne. Uwielbiam rysować i malować, ale nigdy nie miałam czasu, aby się tym zająć na poważnie. Czasem coś tam rysowałam, czasem coś namalowałam, jednak nie poświęciłam temu wystarczająco dużo uwagi. Szkoda mi było także pieniędzy na lepsze przybory. Zawsze znajdowało się coś, co było ważniejsze i na co potrzebowałam pieniędzy. Dopiero od niedawna, powoli, małymi kroczkami kolekcjonowałam sprzęt. Dzięki temu teraz mogę spokojnie zająć się swoimi pasjami :)

  Wśród moich ostatnich zakupów znalazło się podoobrazie malarskie, profesjonalne pędzle, ołówki do rysowania sepii, szkicownik i inne. Do przechowywania drobnych elementów wykorzystałam śliczne pudełko po czekoladkach :)



czwartek, 14 czerwca 2012

Nowa energia

    Ostatnio zauważyłam, że brak mi energii do życia. Od tygodnia próbuję wstawać wcześniej i ani razu mi się to nie udało. Osiągnęłam wręcz skutek odwrotny - wstaję coraz później i przez to zaniedbuję zarówno siebie, jak i moje obowiązki. Smutne ale prawdziwe. Wciąż odkładam wszystko na później. Zarówno ćwiczenie fizyczne, jak i rozwój bardziej "duchowy". 

    Długo męczyłam mojego ukochanego, że potrzebuję jakiegoś hobby i wręcz musi mi pomóc znaleźć zajęcie. A gdy pomógł mi się zaopatrzyć w niezbędne przybory, to nie zrobiłam praktycznie nic. Wstyd się przyznać - dopadło mnie lenistwo i depresja. CZAS TO ZMIENIĆ!


    Zaczęłam od doładowania akumulatorów dobrą muzyką azjatycką - dziś króluje Japonia. Dla niektórych ludzi to, czego słucham, to szmira i tandeta. Ja jednak nie zmienię swojego zdania. Pewnie zastanawiacie się z jak wielkim bezguściem muzycznym macie do czynienia ;) Otóż muszę Wam się przyznać, że słuch muzyczny mam ponoć dobry ( tak przynajmniej twierdzili profesjonaliści), natomiast muzykę preferuję zupełnie inną niż większość mojego otoczenia. Stąd moje ulubione utwory są wszem i wobec niedoceniane przez moich bliskich, a ja uznawana za niezłą dziwaczkę. :)


Źródło: http://www.rmfon.pl/play,55


wtorek, 24 stycznia 2012

Reklamy też bywają inspirujące...

  Nikt z nas jakoś specjalnie nie lubi oglądać reklam. Szczególnie, gdy oglądamy ciekawy film w telewizji i w najlepszym momencie pojawia się blok reklamowy. W dodatku często trwa on dłużej niż 15 minut. Jednak zdarzają się fajne reklamy np. te z sercem i rozumem. Nieliczne potrafią bawić  tak, że ma się ochotę na nie popatrzeć.

  Dziś trafiłam na bardzo inspirującą reklamę. Nie zachęca do żadnego produktu, ale do zmiany własnego życia na lepsze. Po obejrzeniu tego filmiku mam ochotę robić wszystko to, o czym już dawno przestałam marzyć. Chcę przestać oglądać się na konwenanse i żyć pełnią życia. Spełniać swoje marzenia i znaleźć taką pracę, która sprawi, że niechętnie będę myśleć o weekendach :D

  Ale oceńcie sami :D



sobota, 21 stycznia 2012

Buszująca w sieci...

  Ponieważ lubię ładne rzeczy, a nie lubię przepłacać, często przeglądam sieć w poszukiwaniu promocji. Dziś nakierowana przez pewną blogerkę, trafiłam na stronę shoppingnews.pl . Mają fantastyczne wiadomości na temat najnowszych obniżek w całym kraju. Dodatkowo można zawęzić obszar poszukiwań do interesującego nas regionu. Kocham takie strony. Obym znalazła ich więcej...

  Nie muszę chyba wspominać, że lubię zaglądać na groupon i citeam , no i podstawa: allegro. Wychodzę z założenia, że można się dobrze ubrać i pobawić operując nawet bardzo skromnym budżetem. To chyba pozostałość po życiu studenckim, które, jak każdemu wiadomo, bywa pełne wyrzeczeń (szczególnie żywieniowych) w celu oszczędzenia na wystrzałowe imprezy. :D

Źródło: http://shoppingnews.pl/

Seriale.

  Uwielbiam seriale komediowe. Dzisiaj odkryłam ciekawy sitcom  "2 Broke Girls". Niestety nie jest on emitowany w polskiej telewizji. Na szczęście istnieje internet i strony, gdzie można znaleźć odcinki.

  Serial jest naprawdę zabawny. Opowiada o spotkaniu dwóch dziewczyn pochodzących z zupełnie różnych środowisk. Max jest kelnerką, która mieszka w starym, zdezelowanym mieszkanku i dorabia sobie piekąc babeczki. Natomiast Caroline to dziewczyna z "wyższych sfer", której ojciec został oskarżony o kradzież pieniędzy, przez co tracą wszystko. Caroline przyjmuje więc posadę kelnerki w restauracji, gdzie poznaje Max. Dziewczyny zaczyna łączyć nieszablonowa przyjaźń i postanawiają razem podźwignąć się z finansowego dołka. Ich celem staje się własny "Babeczkowy bizness".


  Sitcom jest zabawny i ciepły. Ogląda się go z przyjemnością i sprawia, że śmieję się głośniej niż by wypadało.

 P.S. Mam ochotę na babeczki z kremem. :D



Image from: http://www.filmweb.pl/serial/2+Broke+Girls-2011-616779

środa, 18 stycznia 2012

Powitanie.


Pierwszy post na blogu, to zawsze wielkie wyzwanie.


  Chcę pisać o wszystkim co mnie interesuje. Na pewno nigdy nie będzie to blog idealnie ukierunkowany, odnoszący się stricte do jednej tematyki. Jestem kobietą i nic nie jest w stanie ogarnąć huraganu pomysłów, marzeń i nadziei, który szaleje w mojej główce.
  Będę pisać o modzie i kosmetykach, gotowaniu i jedzeniu, filmach, książkach i muzyce, jak również o życiu codziennym. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego przyjemna, kolorowa i spójna całość.
  Wszystkim, którzy tu kiedykolwiek zajrzą, życzę miłej lektury. ;D