poniedziałek, 12 września 2016

Robótki ręczne

Próbuję zrobić serwetę na szydełku, ale chyba mi nie wychodzi. Trzymam się dokładnie wzoru, a i tak zamiast równej serwety, wychodzi mi "falbanka".  Denerwuje mnie to strasznie i mam ochotę rzucać czym popadnie. Na szczęście hamuje mnie fakt, że jest późno i wszyscy dookoła śpią - szczególnie jeden pracuś, który od kilku tygodni pracuje po dwanaście godzin.

Moje doświadczenia z serwetami nie są najlepsze. Jakoś nigdy się nie lubiłyśmy... Zawsze wychodziły mi albo "kapelusze", albo "falbanki". Największa udana serwetka w moim wykonaniu, miała może z 20 cm średnicy. Bardzo długo omijałam więc wszelkiego rodzaju serwetki i obrusiki szerokim łukiem. Aż do dzisiaj.

Spodobał mi się wzór w gazetce i bardzo chciałam spróbować. Miała to być niewielka, a przez to niezbyt czasochłonna - po prostu idealna dla mnie serwetka. A tymczasem nie wychodzi. Prułam ją już dwa razy i zaczynam tracić cierpliwość. Jedyna nadzieja w mojej mamie. Mam nadzieję, że ona coś na to poradzi. Jej oko i zmysł robótkowy są niezawodne.


Początki były obiecujące.


Reszta już nie tak bardzo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz